...a cadillaki, buicki i lincolny - emeryci z małych miasteczek.
To jest chyba jedna z nielicznych wad sytuacji, gdybym mieszkał na prowincji USA (cdBa). Wyglądałbym na socjalistę w starym szwedzkim żelazie, bo odłożywszy pierwsze tysiąc pińcet, nie byłbym w stanie się powstrzymać od kupna tak taniego samochodu, jak np. saab NG900, 2.3 wolnossący (oczywiście z konwersją na skrzynię ręczną F25, nawet jeśli te automaty są pancerne - a są) albo z fałszóstką i automatem. W Kalifornii takie auto na pewno by nie pordzewiało, nawet gdyby było mercedesem, a co dopiero cynkowanym saabem...
Chociaż z drugiej strony, Amerykanie lubią nalepki na zderzaki, więc coś bym wlepił, żeby mnie na CB nie wytykali "Saab lib".
(różne takie teksty czasem widać na zaimportowanych do nas autach z USA:
Precz z komuną/aborcją/Obamą/Obamacare!
Shall not be infringed, głupcze!
Emituję CO2 i co mi zrobisz?
XYZ na prezydenta!
NRA life member)
A propos continentala:
jakby chrysler 300 i volvo S90 miały dziecko, to nazwałyby je Continental.
Jak dla mnie najfajniejszym spośród nowych lincolnów jest Zephyr (2006), potem produkowany jako MKZ przedlift. Nawet jeśli z zewnątrz przypomina phaetona, to jednak ta kanciastość wnętrza... przepiękne. Duratec V6 też dobrym silnikiem jest.

