Jeśli można napisac że podróż upłyneła w miarę przyjemnie to napewno do takiech mogę zaliczyc majowy wypad do Krakowa.
Upalny słoneczy dzień, trasa Rzeszów-Kraków, w drodze do Krakowa tylko 2 ataki podświetlonych ...pań.
Pierwszy miałem przed Tarnowem czyli w połowie drogi, zatrzymały Mnie światła, od dłuższego czasu jadące przede mną młoda kobieta zerkała w lusterko aż w końcu nadarzył sie moment kiedy zatrzymaliśmy się na światłach, odwróciła sie do tyłu i pokazuje Mi że nie mam właczonych świateł, grzecznie podziekowałem jednoczesnie dajac do zrozumienie że w takich warunkach atmosferycznych nie są one potrzebne do tego aby bezpiecznie poruszac sie po drodze, oczywiście zdziwienie na jej twarzy było spore, że mimo jej informacji o braku właczonych świateł Ja nie zamierzam ich zapalic.
Drug atak znowu miał miejsce ze strony płci pieknej która stała w korku tuż za Tarnowem, jej sokoli wzrok wypatrzył mój samochód, łapka wyciągnieta przez szybę i kultowy "muppet".
I to by było na tyle

reszta cześc drogi do Krakowa upłyneła Mi już bez żadnego ataku ze strony podświetlonych kierowców tudzież "kierowczyń"
Samo podrózowanie po dawnej stolicy Polski także można zaliczyc do pozytywnych wydarzeń, jako że miałem do "obskoczenia" aż trzy rózne miejsca w Kraku znajdujace się w róznych cześciach miasta, zmuszony byłem w ten upalny majowy dzień przemieszczac się po ulicach tego miasta i tu ciekawostka - nie doświadczyłem żadnego ataku ze strony nawiedzonych podświetleńców

, sam jednocześnie miałem okazję zaobserwowac kilkanaście samochodów które nie świeciły świateł w dzień.
Droga powrotna także była przyjemna, jeden atak a jakże ...kobiety (chyba uwzieły się na Mnie wtedy

) tuż za Krakowem tym razem była to piesza, starsza kobieta z wózkiem.
Nie niepokojony kolejnymi atakami wróciłem do mojego rodzinnego miasta.
Ostatnio znowu musiałem wybrac sie do Krakowa, jako że wyjedzałem o 5 rano, światełka oczywiście paliły się, tak dojechałem na nich do Krakowa, nie było możliwości ich wyłaczyc bo przed samym Krakowem rozpadał się deszcz.
Kierunek Balice i tamtejsze lotnisko, powrót około południa już bez opadów deszczu lecz w pochmurnej pogodzie i o dziwo uniknołem znowu ataków, tak dojechałem do Bochni a stamtad w zaledwie ...3 godziny do pobliskiego Brzeska, (około 15 km dzieli te miasta) te trzy bite godziny w ogromnym korku zapewnili kierowcom drogowcy którzy wpadli na fenomenalny pomysła aby kłaśc asfalt na jednej z najbardziej ruchliwych tras w naszym kraju w środku dnia.
Miłym akcentem było to że w tym gigantycznym korku zdecydowana wiekszośc kierowców stała bez świateł, można było przez chwilę poczuć odrobine normalności, choć były też perełki, w dwóch samochodach które stały przede mną a za kierownicami ich siedzieli leciwi dziadkowie świateł nie wyłaczyli nawet na sekundę.
Za Brzeskiem ruch odbywał sie już normalnie i pogoda także uległa poprawie, wyszło słonko i ...zero ataków aż do samego Rzeszowa
